Mimo, że wiemy dużo więcej dzięki mojemu doświadczeniu zawodowemu. To te pierwsze dni są ciężkie – tak jak już pisałem skazani sami na siebie. Bezpieczeństwo jakie dawał szpital jest docenione przez nas. Myślę, że pewnie gdyby nie moja wiedza i takie „zimne” spojrzenie to pewnie byśmy byli już na SOR. Pamiętacie, że dla tego maluszka „wyrwanie” się ze szpitala jest ogromnym skokiem do którego maluch musi się zaadoptować.
Sapka
Aż trudno uwierzyć, że Nela podczas snu „furczy” choć nawet przypomina to miauczenie. Nie udało nam się tego nagrać, ale uwierzcie mi że tego nie da się z niczym innym pomylić.
Dźwięki
Od swoich pacjentów wiedziałem już wcześniej, że taki wcześniak nie lubi ciszy i spokoju – na oddziale ciągle się coś działo, ktoś hałasował, słuchał radia. Opowieści opowieściami, ale to serio jest temu dziecku potrzebne. Zasypia dopiero wtedy jak jest „życie” wokół. Jest to całkowicie odwrotnie niż u każdego innego malucha. Często rodzice opowiadają mi, że muszą szukać identycznych dźwięków tj w oddziale. U Neli wystarczył głośny szumiś.
Mela waży już 2280 g, zmierzyliśmy ja w domu ma 52 cm. Kawał człowieka …. Toleruje pobyt w domu zaskakująco dobrze. Myślę, że ważnym elementem jest utrzymanie czasu karmienia, który zaprogramowali na oddziale. Dziś dowiedziałem się, że w szpitalu na Madalińskiego w Warszawie przed samym wypisem dziecka mama może zostać przyjęte na oddział na 2-3 dni w celu przyzwyczajenia obojga do siebie – pomysł genialny, to musi być super czas i łagodzi on realia domowe. W szpitalu na żelaznej nie ma takiej praktyki, a szkoda bo uważam to za ogromny krok w stronę bliskości mama – dziecko.
ps Ania ma fajną koszulkę