Kobiety w ciąży muszą szczególnie obserwować swoje ciało, a zwłaszcza „opuchnięte” nogi, które mogą być objawem nadciśnienia. Obrzęki pod koniec ciąży, po 37. tygodniu, to jedno, ale wczesne pojawienie się obrzęków to zupełnie inna sprawa.
Rano wstaliśmy, a ciśnienie żony było powyżej 160/100. Mimo idealnego samopoczucia, nic nie zapowiadało tego, co miało się wydarzyć. Podawaliśmy kolejne dawki leków, ale ciśnienie pozostawało wysokie. Wieczorem, po szybkiej konsultacji z położną Martyną (dziękujemy, Martyna ♥️), zdecydowaliśmy, że trzeba pilnie jechać do szpitala. Ale dokąd? Wybraliśmy szpital na Żelaznej, gdzie rodziła się nasza Gaja – znamy ten szpital i ma on najwyższy stopień referencyjności dla patologii ciąży.
Na SOR, jak to na SOR, wszystko idzie powoli. Spotkaliśmy tam parę płaczących rodziców w podobnej sytuacji jak my (poza nimi nikogo więcej nie było). Okazało się później, że połączy nas więcej, niż mogliśmy sobie wyobrazić tego dnia. Po wielu perturbacjach dowiedzieliśmy się, że Ania musi zostać w szpitalu. Tętnica w łożysku była zagięta, co spowodowało problemy z przepływem krwi (tzw. niefatra – czyli niekorzystne przyczepienie łożyska). Nelka już miała hipotrofię (zbyt niska waga do wieku), odpowiadającą dziecku w 26-27. tygodniu ciąży. Na dodatek pojawiły się pierwsze obrzęki na stawach skokowych, choć my tego nie zauważyliśmy, mimo że powinniśmy wiedzieć.
Zostawiłem Anię na oddziale po północy i wracałem do domu, zastanawiając się, co powiem Gai, która została z moimi rodzicami (na szczęście byli u nas w odwiedzinach). Perspektywa była taka, że Ania zostanie w szpitalu do końca ciąży. Myślałem sobie, jak ja to wszystko ogarnę? Pracuję 12-14 godzin dziennie, a Gaja jest tak bardzo związana z mamą… 😍
Dodaj komentarz